Przypomniało mi się, jak opowiadałaś kiedyś o ćwiczeniu psychologicznym, które polega na tym, że trzeba sobie wyobrazić siebie samą w wieku lat szesnastu i w wieku lat siedemdziesięciu, siedzące naprzeciw. Co one powiedziałyby mnie, a co ja im? CZYTAJ WIĘCEJ
Jak to jest kochana, że w dobie fantastycznych rzeczy, które oszczędzają nasz czas, takich jak pralki, szybkie samochody, światło elektryczne, tak trudno jest wydłubać dla siebie PÓŁ GODZINY na pogapienie się w kawę, a gdy już udaje się nam to zrobić, skutki są katastrofalne? Od jutra znowu wstaje o 6.00! CZYTAJ WIĘCEJ
W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz, mawiają. Z której strony by na to nie patrzeć, mają rację. Począwszy od nieodwzajemnionych miłości, gdy jedno pragnie, a drugiemu nie w smak, skończywszy na związkach, w których nie tylko dwojgu naraz się nie chce, ale w ogóle nikomu się nie chce. CZYTAJ WIĘCEJ
Po czym poznać, że związek umiera? Czy to już wtedy, gdy serce mu nie bije tak głośno i szybko, nie ma już rumieńców, chodzi zamyślony, gdzieś daleko chodzi, myślami błądzi daleko? Czasem w ogóle nie wraca... Nikt już na nikogo nie patrzy łapczywym wzrokiem, nie ma wierszy, serenad pod oknem, euforii, która unosi nad ziemią, gęsiej skórki przy pocałunku, westchnienia od ledwie dotknięcia. Kiedy już można myśleć o innych rzeczach, kiedy już o pewnych rzeczach lepiej nie myśleć… CZYTAJ WIĘCEJ
Wiesz, Margola, zwykłam sobie wyobrażać siebie jako osobę, która ma nowoczesne poglądy w kwestii damskich i męskich ról życiowych. Takie nowoczesne poglądy objawiają się przekonaniem, że wszystkim dano po równo, bez względu na płeć.
Objawiają się też wiarą w związki partnerskie i świat bez wojen. Niezła ze mnie idealistka, nie?… Ja swoje, a życie swoje. Aż dziś, w końcu, nie pytaj nawet... dziś eksplodowałam, bo ileż to można udawać, że rzeczywistość nie istnieje. CZYTAJ WIĘCEJ
Różne są w życiu pożegnania. Są pożegnania na zawsze i rozłąki na chwilę, są Rozstania Ostateczne i „Spróbujmy chwilę odsapnąć od siebie”. Jest machanie na dworcu i machanie ręką „Ech, i tak już nic się nie da między nami naprawić”. Są walizki odnoszone do pociągu i posiadówki jeszcze-pięć-minut-przed-podróżą na krześle. Są oczy pełne łez i są wyrzucane w furii przez okno sprzęty. CZYTAJ WIĘCEJ
…dobry Bóg pokazał Adamowi i Ewie komputer z dostępem do Internetu i powiedział: „A tego nigdy i pod żadnym pozorem dotykać wam nie wolno, moje dzieci.” I zanim jeszcze zdążył odwrócić się i odejść do swoich boskich spraw, Ewa spojrzała na starego nudziarza Adama i wymyśliła sobie pseudonim na serwis randkowy. CZYTAJ WIĘCEJ
Czas to sobie powiedzieć otwarcie, Margola – naszą przyjaźń trafił szlag. Stwierdzam fakt zaistniały i przekazuję Ci w ramach przyjacielskiej szczerości, rzec by można - przez wzgląd na naszą zażyłość i ze względu na Jej pamięć… Ach, czyżby zaczynało mnie ponosić? Postaram się nie histeryzować na koniec, chociaż przyznam, że lubię rozedrzeć szaty jak tragiczne bohaterki dramatów i runąć z łoskotem na środku sceny w końcowym akcie. CZYTAJ WIĘCEJ
Margola, czy Ty też to masz? Czy w pewien ciepły, wiosenny dzień stwierdzasz z przerażeniem, że nie masz czego na siebie włożyć i postanawiasz ruszyć na łowy? Głupie pytanie, wszystkie to mamy. Ale czy Ty też po każdym takim polowaniu wracasz do domu z torbami pełnymi kompletnie niepotrzebnych Ci sukienek, bluzek, spódnic, nie pasujących do niczego, nie pasujących do Ciebie? Drugie głupie pytanie. Też to masz. CZYTAJ WIĘCEJ
Mam tu w okolicy taki pokręcony układ: A kocha B, ale B kocha C, a C nie kocha B, tylko piłkę nożną. Jakby tak B przekonać do A, a C zostawić w spokoju, to by im wszystkim minęło jeszcze przed końcem mistrzostw. Ale kiedy tylko pytam B o jej sprawy sercowe, to ona mi w rękaw płacze, że tak by chciała dobrego, czułego, kochającego faceta, a wszyscy kochający i czuli wyginęli, poza tym nudnym A, i czemu C taki nie jest, że tez ona zawsze musi trafiać na... CZYTAJ WIĘCEJ
Wczoraj zakończyłam pierwszą wiosenną serię spotkań towarzyskich. Rozgrywki prowadzone były we wnętrzach i w plenerze, w zależności od pogody. W co się bawiliśmy?… Okazuje się, że od pokoleń bawimy się w to samo. Wśród starych i wypróbowanych gier towarzyskich wyróżniam: grę w „To jeszcze nic, ja to dopiero…”, grę w „A mój facet (moja kobieta) to …” oraz moją ulubioną grę „Urzekła mnie moja historia”. CZYTAJ WIĘCEJ
Idę sobie ulicą Krakowa, który - jak wiadomo - grajdołem jest absolutnym, wszyscy wszystkich znają, zwłaszcza z tej najgorszej strony, idę i nagle wykwita przede mną Zjawisko. Śliczna trzydziestka z długimi rudymi włosami (gdzie się podziały jej beznadziejne loczki, przypalone trwałą i rozjaśniaczem do włosów???), w czarnych obcisłych spodniach (gdzie jej workowate, dekatyzowane dżinsy Piramidy?) i dziurkowanym czarnym swetrze na nienagannym ciele w czarnym staniku (gdzie jej szarawa bielizna i bawełniane bluzeczki sprzed potopu???). Koleżanka z liceum, niejaka, dajmy na to, Mariola Egzaltowana. CZYTAJ WIĘCEJ
Ach, sentymenty. Znasz to? Kiedy w środku udanego życia, po trzydziestce, budzisz się w gnieździe rodzinnym, które pieczołowicie uwiłaś, idziesz do pracy, wracasz, czujesz, że jesteś szczęśliwa i nagle w nocy, we śnie, z pomroki dziejowej wyłania się Ten. Twoja pierwsza miłość. CZYTAJ WIĘCEJ
Rzeczy, które trzeba o sobie wiedzieć:
Twoja największa porażka zawodowa.
Twój największy sukces zawodowy.
Jak radzisz sobie w sytuacjach kryzysowych?
Jak ja sobie radzę sobie w sytuacjach kryzysowych? Radzę sobie w stylu rozpaczliwym. Albowiem styl mam taki, rozpaczliwym zwany.
CZYTAJ WIĘCEJ
Z tą babską przyjaźnią to wiemy, jak jest. Spotkają się dwie takie i się polubią. Wbrew obiegowej opinii kobiety lubią się nawzajem i nie jest bynajmniej tak, że ta zazdrości tamtej biustu, a oważ kolejnej paznokci oraz bogatego męża. Nie, nie. Kobiety wobec siebie są serdeczne (bardziej lub mniej szczerze) i bezkrytyczne (ach, och, jak ślicznie dziś wyglądasz, nawet mimo tych pryszczy). I nic tego nie zmieni. CZYTAJ WIĘCEJ
Lucynę widuję czasem przez okno, jak pędzi na skróty przez podwórko. Rozwiany płaszcz, wiosenny, zimowy, przejściowy... włosy też rozwiane. Ciągnie ze sobą siatki, torby, męża, swoje małe i większe dzieci, aktówki, jakieś tajemnicze pudla, wielkie teczki pełne papierzysk.
Wychylam się z okna i macham do niej.
- Lucyna! Wpadnij na kawę!
Nie mogę! - słyszę nieodmiennie. – Lecę do pracy, do domu, na zajęcia z baletu z Olgą, na kursy szydełkowania, na zakupy, na egzamin, po męża, po samochód...
CZYTAJ WIĘCEJ
Któregoś dnia dziecko dorasta. Wychodzi z domu. Ten proces trwa dość długo, czasami nigdy się nie kończy, ale te przypadki pominę litościwym milczeniem. Albo nie, albo właśnie nimi powinnam zająć się ze szczególną troską. Wiesz, jak to bywa. Tak często dziecko, jeszcze zanim się urodzi - ba! zanim się pocznie! - obarczone zostaje oczekiwaniami rodziców. CZYTAJ WIĘCEJ
Jakiś czas temu poproszono mnie, żebym zrobiła dla siebie coś miłego. Cokolwiek i tylko dla siebie. Przyjemność, dzięki której nabiorę ochoty do życia. Żadnego sprawiania radości innym, bez względu na to, jak nam to poprawia humor, zresztą mąż i córka wyjechali do dziadków na parę dni i zostałam sama. Miała to być przyjemność wymyślona specjalnie na tę okazję.
CZYTAJ WIĘCEJ
W albumie moich rodzinnych wspomnień dobro dziecka zajmuje jedno z głównych miejsc.
Dawno, dawno temu, kiedy byłam małą dziewczynką, rozwodzili się tylko ekscentryczni wujkowie i aktorzy z Warszawy. Cała reszta porządnych ludzi żyła ze sobą dla dobra dzieci. Dobro dziecka pachniało mi wtedy słodką pewnością, że będziemy zawsze razem bez względu na to, czy rodzice ze sobą „głośno rozmawiają”, czy milczą już czwarty dzień. CZYTAJ WIĘCEJ